znaczy proponujesz zachodniakom zeby tez wysadzali rzeczy? bo nie pamietam zebys byl szczegolnie zadowolony kiedy probowali stosowac co bardziej bombowe srodki
memesy
miejsce na śmieszne obrazki opatrzone tekstem
Widzę różnicę pomiędzy braniem udziału w policyjnej prowokacji, a strategicznych działaniach. Wysadzanie czegokolwiek nie jest moim sposobem działania, ale spory kawał życia poświęciłem na blokowanie inwestycji wydobywczej bo to kwestia egzystencjalna.
Zresztą jeden z aktywistów tamtej inicjatywy poległ rok temu pod Bahmutem, co jakoś tam wiąże te kwestie.
jest jednak znaczaca roznica pomiedzy blokowaniem a wysadzaniem. nie chodzi o stosunek konkretnie do wawa3 ale generalnie o brak konsekwencji miedzy z jednej strony mitologizowaniem przemocy a z drugiem szybkim odcinaniem sie kiedy faktycznie do niej dochodzi.
Bo "konsekwencja" w wydaniu ruchu anarchistycznego doprowadziła do jego wspaniałego rozkwitu w ostatnich latach? Pewnie nie wszyscy ją stosują, ale dla tej części szczególnie wyznającej np. postulat nieograniczonej solidarności świetnie się sprawdza. Najlepiej jak wyrzucają z domu osobę, która broniła ich po udziale w starciu z płodowozem pod budynkiem...
Oczywiście, że jest znacząca różnica i że jest prosty powód, dla którego uważam, że lepiej, żeby nie zbudowano infrastruktury która zwiększy wydobycie paliw kopalnych, niż wysadzać ją w powietrze (już nawet pomijając oczywiste skażenie całej okolicy). Ale jest też różnica pomiędzy atakami, które można by racjonalnie uzasadniać, a takimi które wybijają nam z ręki argumenty i pasują jak ulał do planów rządu. Np. odbywają się parę dni po zamachu bombą szybkowarową przeprowadzonego przez korwinistę na autobus pełen ludzi i parę dni przed głosowaniem ustawy antyterrorystycznej.
A to pomijając samą zasadność i celowość tego typu ataków na aparat represji, który w Polsce działa akurat w wyjątkowo umiarkowany sposób. Jako punkt odniesienia polecam wycieczkę za zachodnią granicę do Niemiec albo Francji, bo za wschodnią wiadomo jak jest. Na losowych demonstracjach łatwiej tam wyłapać od pałaży niż u nas przez parę lat intensywnego uczestnictwa. Jaka jest w takiej sytuacji logika w eskalacji przemocy, ze strony ruchu, który i tak nie ma siły, żeby sam ze sobą sobie poradzić nie potrafię zrozumieć.
Ale oczywiście widziałem takich radykałów więcej. W Atenach chcieli mnie niemalże ze skłotu wyrzucać, za argumentowanie na rzecz innych strategii, niż te które stosują. Jednocześnie komunikując się między sobą na fejsiku, tolerując heroinę na Exarchii i zaraz tracąc kontrolę nad dzielnicą efektem swojej "anarchistycznej konsekwencji".
Po tym wszystkim przestałem się identyfikować jako anarchista, po jakichś 18 latach intensywnej działalności, bo w tej ideologii już nie ma czego ratować. Zdegenrowała się i stanowi poletko do dowolnej eksploatacji przez kliki narzucające skuteczniej lub nie swój dyskurs. Niech sobie będzie dowolnie konsekwentna według losowo obieranych zasad i tak do niczego znaczącego nie potrafi osiągnąć.
Na przeciwległym końcu mamy ruchy, które naładują swoich ludzi ideologią, wsadzą im do ręki broń, a później się od nich odetną w sposób planowy (lone wolf itd), najlepiej jeszcze obarczając nas winą za ich działania. Wierzę, że pomiędzy tymi ekstremami już racjonalna droga oparta na uczciwości, rozsądku i daleka od fanatyzmu.